- Od 1 stycznia na Cypr wchodzi euro. Dzisiaj stan konta w telefonie zaczęli podawać w nowej walucie i czuję że się zgubiłam. A to dopiero początek. Od wtorku znowu trzeba się uczyć cen w pracy ;)
- A właśnie - ostatnio zapomniałam napisać że moja praca staje się niebezpieczna. Ostatnio np. musiałam wspinać się na drzewo w celu zerwania cytryn. Nie pamiętam kiedy ostatnio się chodziłam po drzewach, nie wspominając już o tym że w grudniu nigdy nie zrywałam owoców prosto z drzewa ;)
- Sylwestra spędzam w gronie erasmusowym w mieszkaniu Behzada - znajomego z Iranu. Każdy przynosi tradycyjne sylwestrowe jedzenie - czy my mamy coś takiego?? Ja w każdym razie zamierzam upiec szarlotkę (kurcze, coś na koniec mojej cypryjskiej przygody za dużo czasu spędzam w kuchni!!). Sprawdzony przepis już na mnie czeka, jak ktoś chce to pisać ;)
- Dzisiaj w końcu, po ponad tygodniu, zamierzam iść spać o "normalnej" godzinie. Chociaż nie wiem czy mi się to uda bo w kolejce do obejrzenia czeka film ;)
- nie pisałam chyba jeszcze o tym, że moje mieszkanie opustoszało - Lina, Sebastian i Hubert wyjechali. W chwili obecnej chłopcy + gość Gerald grają w jakąś strzelankę. odgłosy walki zagłuszają wszystko. A żeby było wesoło - na głowach mają mikołajowe czapki ;)
A na koniec: moja rodzinka, w obecnym stanie liczebnym:
niedziela, 30 grudnia 2007
W punktach
sobota, 29 grudnia 2007
Po pracy
Kolega z pracy przyniósł mi płytę z reklamą w którym brałam udział. Oto jak stałam się gwiazdą ;) cypryjskiej telewizji:
No nic, idę już spać. To już ósma noc z rzędu kiedy kładę się spać ok. 5.00 rano. I tak jeszcze co najmniej przez 5 dni, chociaż coś mi się wydaje że więcej ;) Kalinichta!
wtorek, 25 grudnia 2007
Świątecznie
poniedziałek, 24 grudnia 2007
Merry Christmas!
Kalas giortes
Co znaczy Wesołych Świąt kochani!
pachnącej choinki, rodzinnej atmosfery, pysznego jedzonka,
wymarzonych prezentów i spełnienia wszystkich marzeń
w Nowym Roku!
A ja, tak jak juz pisałam, spędzam Wigilię w międzynarodowym gronie.
Ponad 20 osób z różnych krajów.
I wiecie co jest najpiękniejsze?
Że to wszystko odbywa sie ponad podziałami.
Nieważny jest kolor skóry ani kraj pochodzenia.
No nic, teraz uciekam na zakupy i czas na gotowanie ;)
A na koniec TO ;)
sobota, 22 grudnia 2007
Przedświątecznie
A już jutro mój erasmusowy kąt trochę opustoszeje - Belgowie wyjeżdżają bowiem na dobre z Cypru. Pomimo tego, że wiele razy zachowywali się raczej dziwnie, to będzie mi ich brakować. Miejmy nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy!
A tutaj kilka fotek z naszego wczorajszego pożegnalnego party - było belgijskie jedzenie (w tym przepyszne ciasto!!):
piątek, 21 grudnia 2007
Cypr i Polska, Polska i Cypr
odpowiedź jest prosta: w Polsce są tacy, co noszą cypryjskie koszulki...
za to na Cyprze zajadają się polskimi ogórkami ;)
A ja dzisiaj idę na koncert muzyki poważnej ;), potem na belgijskie pożegnalne party a potem do klubu, w którym dzisiaj grają latino i muzykę grecką... więc piatkowa noc jak zawsze będzie pełna wrażeń!
poniedziałek, 17 grudnia 2007
Świątecznie
No nic, kończę już tę gadaninę i biorę się za arcyciekawą prezentację dotyczącą rewolucji w Iranie - i nawet nie pytajcie co to ma wspólnego z moim kierunkiem studiów ;)
środa, 12 grudnia 2007
Wieczorowo
poniedziałek, 10 grudnia 2007
Powycieczkowo - POLIS
Kiedy dojechalismy do celu - tzn do hotelu w ktorym mielismy spedzic noc - zblizal sie zachod slonca. I znowu moglismy podziwiac przepiekne widoki... Wieczor spedzilismy "na miescie" - najpierw w pubie (bo chlopcy bardzo chcieli obejrzec mecz) a potem na kolacji. Poniewaz nawet na Cyprze jest juz po sezonie wszyscy wlasciciele restauracji przy porcie bili sie o nas, ale my wybralismy i tak najtansza opcje (a potem dostalismy znizke i bonusy ;)) W tym momencie warto wspomniec ze w Radomsku w tym czasie byl OPAL a ja caly wieczor czekalam na wyniki, zwlaszcza moich Trzynastakow. Stresu bylo duzo ale okazalo sie, ze jestesmy najlepsi - glowna nagroda festiwalu powedrowala w nasze rece, rowniez w konkursie piosenki wyspiewalismy wysmienite miejsca - szkoda tylko ze nie mnie bylo to ogladac :(
No ale wracajac do wycieczki: najedzeni chcielismy znalezc jakies miejsce, gdzie tanczac mozna zrzucic kalorie. Niestety sie na to nie udalo - Polis to szczegolnie w "zimie" raczej wioska wiec wszystko pozamykane. Ale co tam - spedzilismy mily czas w hotelu. Plywalismy w morzu - tak, tak moi drodzy, w grudniu jest to ciagle mozliwe tutaj, nawet w nocy ;); wyglupialismy sie i zadawalismy rozne pytania (glownie nt. relacji damsko-meskich) na ktore kazdy musial odpowiedziec. W niedziele natomiast w planach mielismy odwiedzenie "Lazni Afrodyty". Pogoda sie poprawila, swiecilo sloneczko i bylo cieplutko - jak w Polsce na wiosne. Miejsce okazalo sie przepiekne, gdyby to bylo mozliwe chcialabym tam mieszkac... tylko popatrzcie:
Wiecej zdjec w GALERII - zapraszam.
piątek, 7 grudnia 2007
Noce: fińska, polska i hindusko - pakistańska
Wczoraj z okazji rocznicy niepodległości Finlandii byliśmy na przyjęciu u Finek. Było fińskie jedzenie, z którego najbardziej posmakowały mi cukierki, ale nie myślcie że te czarne obrzydliwe - nie, nie nie! Takie inne ;) W każdym razie na przyjęciu najliczniejszą grupę narodową stanowili nie Finowie, jak mogłoby się wydawać, ale... Polacy ;) zaczęliśmy planować "Polish night" którą zrobimy jakoś na początku stycznia. Mamy zamiar ugotować bigos, żurek, zrobić pierogi i szarlotkę... jest tylko jeden problem: połowa osób (w tym oczywiście ja) nie potrafi gotować :P No ale wspólnymi siłami na pewno damy radę! Oprócz jedzenia chcemy pokazać tubylcom również naszą kulturę - może macie jakieś pomysły? :)
Ja na razie znalazłam na pewnym forum tekst, który na pewno zawiśnie gdzieś na ścianie... Przeczytajcie:
"Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co 3 mieszkaniec ma 20lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy (!) Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza. Polacy..! Jak wy to robicie..?"
Jacek Szczukocki
Więc zapowiada się ciekawy wieczór! No to uciekam się szykować ;)
niedziela, 2 grudnia 2007
Polska, Polacy, język polski
Jakie stereotypy panują o nas na Cyprze?
- Polacy piją dużo wódki - i naprawdę trudno im zrozumieć że ja nie piję ;)
- wszyscy Polacy mają blond włosy - a przecież tak naprawdę to tylko część z nas ma naturalnie blond włosy!
- Polacy znają rosyjski - a jeśli nie to i tak że wszystko rozumiemy
- Polskie dziewczyny są najfajniejsze (a nawet jak tego nie wiedzą to ja im to mówię ;))
- Polacy dużo przeklinają - co potwierdza znajomość polskich przekleństw przez obcokrajowców
- Polacy są przyjaźni - łatwo nawiązują kontakty (po wódce? :))
Jak będę miała więcej danych na ten temat to się podzielę ;) A tymczasem pozdrawiam wszystkich Polaków na Cyprze :P
sobota, 1 grudnia 2007
Jesień (?) na Cyprze
Kalinichta
Jutro planuję się wybrać na wycieczkę po najbliższej okolicy, żeby porobić trochę zdjęć z cyklu "Jak wygląda Cypr 1 grudnia". Bo zarówno kwitnące wciąż drzewa pełne kwiatów i owoców, jak i świąteczne dekoracje, są godne uwiecznienia. Te dwie rzeczy razem wyglądają dość dziwacznie i do obydwu jakoś dziwnie mi się przyzwyczaić, ale naprawdę miło to przeżywać.
A tymczasem dobranoc, o godz. 5.04 czau cypryjskiego żegnam się z Wami i idę spać. Mam nadzieję że obudzę się przed 15.00 :P Kalinichta!
środa, 28 listopada 2007
Wspomnienia ;)
W każdym bądź razie - założyłam wczoraj nowy wątek na klasowym forum, o klasowych akcjach. Pewnie tego nie wiecie ;) ale moja klasa była zawsze "naj" - najgorsza pod względem zachowania, najlepsza pod względem nauki, najbardziej aktywna itp. O wielu naszych wyczynach zdążyłam już zapomnieć, dzięki innym na szczęście moja pamięć się odświeżyła. Do tej pory śmieję się do monitora, przez co moi współlokatorzy dziwnie się na mnie patrzą ;)
Pamiętam że kiedy poszłam do liceum moja klasa wydała mi się taka... nijaka. 30 bab, 4 facetów. W gimnazjum to właśnie faceci sprawiali, że coś się działo - wszak to oni byli inicjatorami wszystkich akcji typu: podpalanie sufitu, wylewanie mleka za okno, wrzucanie klucza do kwiatków, chowanie się w szafkach/ za szafkami, ćwiczenie omdleń na lekcji chemii... Fakt, czasem ich nienawidziłam bo jako przewodnicząca klasy to ja musiałam chodzić do nauczycieli z kwiatkami... ale co tam ;)
wtorek, 27 listopada 2007
Cypryjski autostop
Parę razy miałam tak, że nawet nie łapiąc stopa auta się zatrzymywały. Albo specjalnie zawracały. Naprawdę bajka ;)
niedziela, 25 listopada 2007
Wycieczkowo
sobota, 24 listopada 2007
Paphos
W każdym razie na "pożegnanie" przedstawiam Wam bałwana napotkanego kilka dni temu na jednym z cypryjskich podwórek. Teraz chyba już nic mnie nie zaskoczy....A w ogóle to spałam dzisiaj godzinę... w planach miałam czekanie na wycieczkę bez spania ale jakoś się nie udało, nawet gorący półgodzinny prysznic nie dał sobie rady ze zmęczeniem..
środa, 21 listopada 2007
3/4 :)
Ach! Zapomniałam :) przecież w weekend był mecz Polska - Belgia, a ja jak wiadomo mieszkam z dwoma Belgami ;) oto co zastali rano na drzwiach swoich pokojów:
sobota, 17 listopada 2007
Wspaniali chłopcy :)
A w ogóle to dzisiaj obudziłam się o 15:15. Słownie: piętnastej piętnaście. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo spałam! A obudził mnie dźwięk odkurzacza bo chłopcy postanowili zrobić generalne porządki ;) oczywiście to wszystko zniweczyło moje plany "nauki przez cały dzień".
piątek, 16 listopada 2007
Gwiazda nadchodzi :D
A tak w ogóle to w środę byłam w klubie o nazwie "Taj Mahal". Wystrój pierwsza klasa! Poczułam się jak na wycieczce do Indii. Noo może jeszcze gdyby tylko muzykę puszczali adekwatną do nazwy i wystroju... a nie pop i rock cały czas ;) chociaż to i tak miła odmiana po r'n'b, które puszczają we wszystkich klubach! W każdym razie: jak się wybrałyśmy z dziewuchami na parkiet w celu rozprostowania nóg i pokazania światu jakie to polskie dziewczyny są fajne (co i tak pewnie wszyscy wiedzą ale zawsze można im o tym przypomnieć ;)) to się okazało że "na tańce za wcześnie, musimy poczekać z pół godziny". No i niestety nie doczekałyśmy bo już się trzeba było zbierać :( W każdym razie miejsce na pewno zostanie przez nas jeszcze kiedyś odwiedzone! Byle szybko ;)
A wczoraj również w polskim towarzystwie udałam się na zakupy. Cel był oczywiście jeden: obkupić się w nowe ciuchy. Plan został jednak wykonany tylko w połowie - coś tam kupiłyśmy, ale nie tyle ile byśmy chciały. W każdym razie naoglądałyśmy się wystaw, na ktorych królują już choinki, Mikołaje i napisy "Merry Christmas". Jakoś to do mnie nie przemawia jak spaceruję sobie pośród tego wszystkiego w krótkim rękawku i klapkach ;) A najbardziej śmiać mi się chciało z bałwanów, które umieszczone są na wielu prezentach i świątecznych drobiazgach. Czy Ci ludzie w ogóle wiedzą jak się robi bałwana?? :) Musze się kogoś zapytać ;)
poniedziałek, 12 listopada 2007
Początek tego złego...
Otóż listopad na Cyprze wygląda tak: wstajesz rano i trzęsiesz się z zimna bo nie ma ogrzewania (tzn niby jest ale nie działa jeszcze). Za oknem widzisz słońce. Po ciepłym prysznicu dochodzisz do wniosku że jest ciepło, zakładasz ubranie adekwatne do pogody - spodnie długie lub 3/4, rękaw krótki lub długi, okulary przeciwsłoneczne. Koło południa wychodzisz z domu, idziesz na uczelnię. Słońce grzeje, zastanawiasz się: po co mi długie spodnie?? Na uczelni klimatyzacja już wyłączona ale w niektórych miejscach - takich jak Cafeteria - ciągle chłodno. Zimno czasem. W salach za to gorąco, aż czasem marzysz o klimie. Kończysz zajęcia, za oknem jest już ciemno bo przecież wcześnie robi się ciemno. Wychodzisz ze szkoły, zakładasz kurtkę/ bluzę/ żakiet, który przez cały dzień nosiłeś/ aś w ręce/ torbie. Wracasz do domu trzęsąc się z zimna, szczególnie na początku. Dostajesz nagłego ataku kaszlu/ kataru. Wchodzisz do domu, w jednym pokoju jest ciepło a w drugim nie. Idziesz spać i znowu ci zimno... wstajesz rano...
No tak, tak właśnie wygląda Cypr o tej porze. Ale przejdźmy do drugiego tematu, może nie tak ciekawego ale na pewno bardziej męczącego. Otóż jutro mój pierwszy midterm. Trochę sie boję, bo choć zapowiada się w miarę ok (z 4 pytań mam wybrać 2 na które odpowiem używając po ok. 500 słów) to jednak boję się samych pytań, bo wykładowca jest typem filozofa i jak zaczyna układać pytanie to nikt go nie rozumie... no ale zobaczymy. Trzymajcie kciuki. Tymczasem ide już spać bo jutro z samego rana pobudka i nauki część dalsza....
wtorek, 6 listopada 2007
Płeć męska na Cyprze
Jako kelnerka w moim barze spotykam mnóstwo facetów, część z nich chciało się ze mną umówić. Jeden np. zapraszał mnie na kolację już parę razy, nawet stwierdził że mogę przyjść z bratem (a on przyjdzie z koleżanką i może sie sobie spodobają ;)) Inni dają mi swoje numery telefonów i mają nadzieję że oddzwonię. Czego ja i tak nie robię, wiedząc to już w momencie pytania o telefon. Ale co tam - lepiej wziąć ich numer niż dać swój ;) Numerami zawsze przecież można handlować - więc jakby ktoś chciał to proszę o kontakt ;)
Aha, jeszcze jeden fakt dotyczący rodowitych Cypryjczyków: są niscy. I mają dziwne fryzury. I jeżdżą super sportowymi autami na które nie wiem skąd biorą pieniądze.
niedziela, 4 listopada 2007
Wiesz że jesteś na Cyprze kiedy...
...you have to turn on the hot water 30 minutes before you shower
...you have to put your shit/piss rags in the garbage next to the toilet
...you can jump off of a cliff into the
...you almost get hit by cars everyday crossing the street because you don’t know where they’re coming from
...the US dollar means nothing because you use Cypriot pounds
...you can come to class 15 minutes late on your cell phone but it doesn’t matter because your teacher isn’t even there yet
...you drink Frappes and love them
...stores close at 1330 and don’t reopen until 1500 except Wednesdays when the Cypriots really just need a break
...every room has a remote control AC system
...P means R and V means N
...you can still go to the beach in October
...there’s a furniture store on every block
...there’s a stray cat every
...the weather is always 30 degrees C and everything is always 200km away
...only have classes 3 days a week and you drink every single night
...your Cypriot friends live in villages and they have crazy hair
...Cypriot men think it’s stylish to wear capris and a wife beater
...the dean of your school drives you to the post office to pick up your packages
...you're NEVER not happy because you're in
...people don't understand the concept of "personal space" and they cut you in line
...you have microorganisms living in your foot ;)
...you have to tell the doctors what to do
Znalezione w necie - wrzuciłam tylko te rzeczy które sama zdążyłam już przeżyć lub zobaczyć ;)
AA, no i jeszcze jedno zdjęcie: czy u nas gdziekolwiek na peryferiach miasta znajdziemy taką alejkę?? Bo tutaj jest ich naprawdę sporo!
poniedziałek, 29 października 2007
Aaa kotki dwa...
niedziela, 28 października 2007
Zmiana czasu na własnej skórze
Dzisiaj będzie trochę refleksji pracowych. Otóż mój bar odwiedzają wciąż ci sami ludzie. Niektórzy przychodzą sami, niektórzy parami czy grupami. Część z nich zawsze zamawia to samo - i tak jest jeden mister "Gin & Tonic", jeden delikwent pijący tylko "Carlsberg in the bottle" czy starszy pan w kapeluszu pijący tylko małe nalewane piwo (co jest zupełnie nieopłacalne cenowo skoro i tak jednej nocy wypija ich kilka). Są tacy którzy za każdym razem gdy coś zamawiają dają napiwki, są tacy którzy mają swoje zboczenia (jedna kobieta zawsze prosi o podkładkę pod piwo), czy tacy którzy spędzają cały wieczór samotnie w ciemnym kącie. Jest kobieta w dość zaawansowanej ciąży która zostaje praktycznie do końca, jest też jeden dziwak o którym będzie więcej. Już na początku mojej pracy w New Division zapytał sie mnie skąd jestem. Powiedziałam że z Polski ale chyba nie uwierzył bo kilka razy zapytał mnie czy jestem tego pewna. A ostatnio sie wypytywał czy przypadkiem nie jestem z Niemiec, na co zaprzeczyłam. Chyba jednak zapomniał o tym fakcie bo dzisiaj znowu gadał do mnie coś o Niemczech. W sumie to mało sie pomylił bo Niemcy sa przecież blisko Polski.
A własnie - jeden Grek myślał że Polskę zamieszkuje największa liczba mieszkańców biorąc pod uwagę Europę (tak odpowiedział na teście). I coś nie bardzo chciał mi wierzyć kiedy powiedziałam mu że chodzi o Niemcy - miał to sobie jeszcze sprawdzić ;)
A w ogóle to czytałam wczoraj że w Bałtyku kąpią się już tylko Morsy bo woda ma jakieś 4 - 5 stopni. W Morzu Śródziemnym kąpią się zdecydowanie nie tylko Morsi ale wszyscy turyści - bo dla samych Cypruchów woda już za zimna ;) chociaż pewnie i tak jest cieplejsza niż u nas w lato - i do tego dużo czystsza! Dlatego nie zwlekając udaję się nad morze ;)
piątek, 26 października 2007
Prawie jak w zimę
- Jak będzie tu pani jutro to może pani kupić znaczki na poczcie. Bo dzisiaj poczta już jest zamknięta oczywiście.
Oczywiście. Może dla niej to oczywiste że w piątkowe popołudnie o godzinie 15.00 poczta jest już zamknięta. Dla mnie to jest raczej nienormalne. Ale cóż zrobić - trzeba się przyzwyczaić do tego, że w godz. 13:30 - 15:00 sklepy są zamknięte, a w środę pracują tak jak w sobotę - czyli finisz o 13.30 i do domu.
A tak w ogóle to dzisiaj byłam na pierwszych zajęciach Dance Club LATINO. Jakieś 15 dziewczyn, instruktor i 3 spóźnionych chłopców z których dwaj znają chyba wszystkie tańce. Zaczęliśmy od tańca bachata o którym usłyszałam w sumie pierwszy raz ale bardzo sympatycznie się tańczyło. A za tydzień salsa :)
czwartek, 25 października 2007
Przygodowa Agia Napa
wtorek, 23 października 2007
poniedziałek, 22 października 2007
Z ostatniej chwili
Może macie pod ręką jakiś przepis na sos do placków??
Ps. chociaż... jak obiad nie będzie zbyt smaczny to może nie będę musiała już więcej gotować?? :)
Po weekendzie
W sobotę przez większość dnia się obijałam a wieczorem udałam się na mojej czerwonej rakiecie do pracy. Uzbrojona w mapę Nikozji gnałam z zawrotną prędkością do miejsca przeznaczenia czyli do New Division. Niestety - ciągle zapominam o dwóch rzeczach: po 1: że Cypr pełen jest wzniesień co wiąże się z tym, że moja droga gdziekolwiek polega na wjeżdżaniu pod górkę lub zjeżdżaniu z niej; po 2: ponieważ tutaj chyba 90% ludzi jeździ autami jazda na rowerze nie należy do najprzyjemniejszych. No ale jakoś dałam radę - droga do pracy na rowerze zajmuje mi jakieś 25 min.
Wczoraj natomiast miałam chyba jeden ze swoich szczęśliwych dni. Przynajmniej pod względem zaoszczędzonych pieniędzy. Mogłam wydać jakieś 10 - 12 funtów na taksówki do pracy i z powrotem (bo nie chciało mi się pedałować na rowerze). Okazało się jednak, że do centrum (a dokładniej - do Ambasady Polski gdzie byłam na wyborach) podwieźli mnie znajomi z Polski, do domu natomiast odwiózł mnie szef. A jeszcze między ambasadą a pracą weszłam sobie do jednej knajpki żeby coś przekąsić na szybko. Zamówiłam frytki zapiekane w serze i Redbulla, jak przyszło do płacenia to sie okazało że wszystko jest za darmo bo akurat mają otwarcie ;)
A dzisiaj... dzisiaj udałam się na moje pierwsze wagary na Cyprze bo jakoś nie chciało mi się czekać 1,5 godziny na uczelni. W zamian udałam się na zakupy. I wiecie co... przeliczając ceny ciuchów na złotówki one są drogie. Ale jak się okazuje że za jedną noc pracy mogę sobie kupić adidasy firmy NIKE albo firmowy płaszczyk na zimę - to oznacza że albo naprawdę sporo zarabiam albo nie jest tu tak drogo ;) w każdym razie już wiem na co wydam następną zarobioną kasę ;) mam też ochotę na jakieś fajne kozaczki ale nie można mieć wszystkiego naraz!
piątek, 19 października 2007
Party in da house
- Dwaj Hindusi, którzy jednak większość swojego życia spędzili poza Indiami (np. w Kuwejcie), jeden z nich praktycznie nie zna rodzimego języka. Studiują i pracują tutaj;
- Oryginalni Hiszpanie - kolczyki w różnych częściach twarzy (dziewczyna), długaśne dredy i szelki (faceci) to ich znak rozpoznawczy;
- chłopak z Jordanii który większość imprezy przesiedział sam na kanapie;
- wszyscy mieszkańcy Erasmus House, u których byliśmy na imprezie w zeszłym tygodniu a więc: 3 wesołe Finki, zakręcona Angielka i jeszcze bardziej zwariowany Anglik, Ukrainiec studiujący w Niemczech, typowy Duńczyk (?);
- Cypryjczyk wychowany w Anglii
- Trójka sąsiadów zza wschodniej granicy - czyli Litwinów
- Erasmusi z Polski
Jedynym minusem imprezy była cicho grająca muzyka - niestety nie udało nam się załatwić głośników do komputera. Następnym razem będzie lepiej (bo w to, że będzie następny raz - nie wątpię).
A przede mną "ciężki" weekend: 3 dni pod rząd w pracy a do tego w niedzielę wycieczka do Agia Napy. Nie wiem kiedy to odeśpię... a właśnie: najnowsze info: dzisiaj idę do pracy do nowego clubu. Będę.... BARMANKĄ! Co prawda nie robiłam nigdy żadnego drinka i nigdy nie chciałam pracować za barem... ale co tam ;) pójdę, przekonam się i podejmę decyzję czy chcę pracować w dwóch miejscach. Trzymajcie kciuki żebym nie stworzyła jakiejś wybuchowej mikstury ;)
środa, 17 października 2007
No więc siedzę sobie teraz w Cafeterii i zastanawiam się co robić - początkowo miałam czekać na zajęcia zaczynające się o 16:00, ale chyba jednak z nich zrezygnuję i będę wytrwale zgłębiać tajniki przedmiotu "European Business Environment".
Od przyszłego piątku będę uczyć sie tańców latino. W sumie od dawna juz myślalam o takim kursie w Łodzi, ale jakoś zawsze brakowało mi zapału, czasu i pieniędzy na takie przedsięwzięcie. Tutaj kurs jest za darmo, w dzień który mam wolny od zajęć - więc wszystko mi pasuje.
Pisałam już że mój brat przyjeżdża do mnie 30 października. A Przemek - 19 grudnia, na ponad 3 tygodnie! Więc będzie się działo ;)
Powoli zaczynam się przygotowywać do pisania mojej pracy licencjackiej - zaczęłam oczywiście od poznania na własnej skórze konfliktu - zwiedziłam co nieco i usłyszałam od zainteresowanych stron trochę o problemie. A ostatnio przeglądałam książki w bibliotece - tych związanych z historią Cypru i konfliktem cypryjsko - tureckim jest naprawdę sporo, więc jedyne co muszę zrobić to... przejrzeć je wszystkie, powybierać interesujące mnie rzeczy, pokserować co się da... i zacząć pisać. Drobnostka ;) założyłam sobie jak na razie że będę na to poświęcać każdą poniedziałkową przerwę między zajęciami (1,5 godz). Zobaczymy co z tego wyjdzie!
wtorek, 16 października 2007
Czerwony rower :)
A mój brat (który przyjedzie 30 października) pomaluje mi go i wtedy będzie już wyglądał jak nowy.
Z innej beczki - w czwartek robimy u nas w domu imprezę. Wczoraj byliśmy u sąsiadów żeby upewnić się, że żaden nie zadzwoni na policję (na ostatniej imprezie policjanci byli wzywani 3 razy chociaż było względnie cicho), dzisiaj zaczęliśmy zapraszać ludzi. Myślę że ok. 30 osób powinno przyjść. Ja od wczoraj ściągam muzykę - większość to rytmy latino i lata 60te, tylko że mamy mały problem - nie mamy głośników oprócz tych, które są w laptopach... ale może pożyczymy ;)
A teraz kończę bo zaraz mamy kolację. Belgowie (a dokładnie Hubert) jest naszym nadwornym kucharzem i codziennie wymyśla coś innego - zapiekany makaron, spagetti i inne cuda, których nie potrafię nawet nazwać.
poniedziałek, 15 października 2007
Lol
sobota, 13 października 2007
Studiowanie po cypryjsku
Ale to jeszcze nic. Kiedy w końcu udało mi się książkę pożyczyć udałam się do punktu ksero w celu zrobienia kopii (dla niewtajemniczonych: książki są tu w cenie ok. 30 funtów za sztukę, 1CYP= ok. 6,7 zł). Pan mi jednak powiedział.. że może skserować tylko 1/3 książki bo to nielegalne. I jak chcę więcej to potem muszę przyjść jeszcze dwa razy. No po prostu mnie zatkało. Wiem że to nielegalne, ale w naszym pięknym kraju z przekrętów słynących przyzwyczaiłam się już, że wszystko jest możliwe.
No ale wróćmy do edukacji. Wyposażeni w książki studenci chodzą na wykłady i do tego są naprawdę bardzo aktywni. Zadają pytania, mają swoje zdanie i nie krępują się go wyrazić - porównując to wszystko z WSSM czuję się jak na zupełnie innej planecie.
I ostatnia sprawa: wykładowcy. Nie widziałam jeszcze nikogo powyżej 60-tki (nie mówiąc już o tak skrajnych przypadkach jak prof. Iwaniec - studenci WSSM wiedzą o co chodzi). Ci z którymi ja mam zajęcia są młodzi, przyjaźnie nastawieni do studentów i prowadzą zajęcia w ciekawy sposób. Nie ma tutaj żadnych tytułów ani przepaści dzielącej studenta i wykładowcę - naprawdę przyjemnie jest być na takich zajęciach.
środa, 10 października 2007
Leniwie
Powoli wdrażam się w styl tutejszego życia. Nie planuję zakupów w środowe popołudnia bo już wiem, że sklepy w ten dzień są otwarte tylko do 13:30 (ale czy ktoś mi wyjaśni dlaczego??). Nie zamierzam sie też wypuszczać na miasto w godzinach 13:00 - 15:00 bo zazwyczaj wtedy wszyscy jedzą lunch. Nie zwracam uwagi na trąbiące samochody, a na pytanie jak mam na imię odpowiadam: Katerina (bo Katarzyna nie wymówią a Kasia brzmi podobnie do "pudełka"). Znam podstawowe zwroty po grecku i w większości potrafię czytać grecki alfabet, co praktykuję na wszystkich możliwych szyldach.Tak jak kiedyś nie docierało do mnie że może być tu tak ciepło, tak teraz nie mogę uwierzyć w to, że w Polsce jest jesień, co trochę pada i jest zimno. Choć na Cypr też już przychodzi jesień... w sklepach dominują już swetry i kurtki jesienno - zimowe, w pracy niedługo będą zamykać ogródek (bo przecież zimno jest..)
W sumie to te upały zaczęły mi trochę doskwierać. O ile leżenie na plaży w taką pogodę to strzał w dziesiątkę, to już piesza wyprawa do szkoły (pół godziny w największym słońcu) już nie jest taką fajną sprawą. Możliwe jednak, że lada dzień będę mieć rower (czekam właśnie na telefon w tej sprawie) - wtedy wyprawy do szkoły będą na pewno przyjemniejsze, tym bardziej że droga którą chodzę w większej części pozbawiona jest chodnika (bo tu prawie wszyscy mają auta więc chodniki im niepotrzebne) i muszę przedzierać się przez krzaki, kamienie i piach...
A tak z ostatniej chwili: dzisiaj wydałam praktycznie cała moją dniówkę na ciuchy... a ponieważ: po 1: po przeliczeniu na złotówki dniówkę mam naprawdę sporą, po 2: wczoraj zarobiłam więcej niż normalnie... to wydałam naprawdę sporo... ale wolę o tym nie myśleć ;)
wtorek, 9 października 2007
Angielski na wyspie
Na mojej uczelni większość zajęć odbywa się właśnie w języku angielskim, na zajęcia na które ja uczęszczam chodzi też wielu Cypryjczyków i niektórzy naprawdę świetnie radzą sobie z językiem. Co prawda czasem zaczynają gadać z wykładowcą po grecku ;) ale tylko chwilowo ;)