wtorek, 25 sierpnia 2009

Malutka Kasia i mała cyprusowa rocznica

W komentarzu pod ostatnim postem napisałam że chodząc po Warszawie poczułam się "taka malutka". Wcale nie dlatego że Warszawa jest dużym miastem, nieporównywalnym pod żadnym kątem do mojego Radomska. Zresztą ciut ciut ją znam - a przynajmniej główne ulice w centrum. I mam GPS w telefonie :P

Poczułam się malutka, bo znowu wylądowałam na obcym terenie, znowu czekają mnie spotkania z nowymi ludźmi, badanie terenu, zapoznawanie się z wykładowcami, nocne powroty do domu...
to samo miałam rok temu w Krakowie, dwa lata temu na Cyprze, cztery lata temu w Łodzi.

A właśnie. Sama w to nie wierzę, ale dokładnie 2 lata temu zaczęłam pisać tego bloga. Dokładnie 2 lata temu zaczęłam odliczać miesiąc do wyjazdu. Dokładnie 2 lata temu, 25 sierpnia 2007 r. pisałam, że jestem szczęśliwa, ale też pełna obaw.

W sumie to sama nie wierzę, że już tyle czasu minęło od mojego wyjazdu i powrotu z Erasmusa. Powtarzam to w kółko... ale naprawdę tak jest ;) a wspomnienia co chwilę odżywają. Np. dzisiaj, kiedy jeden niewinny komentarz pod zdjęciem na facebooku wywołał lawinę komentarzy innych Erasmusów.

Dlatego też odgrzebuję filmik, który stworzyłam dawno dawno temu...

środa, 12 sierpnia 2009

Wspomnien czar

Moje Erasmusowe wspomnienia są zaklęte nie tylko w zdjęciach.
To także...

muzyka. Różne piosenki kojarzą mi się z różnymi momentami bądź osobami.
- Rise up... pierwszy raz tę piosenkę usłyszałam podczas pierwszej imprezy integracyjnej w klubie Versus. I od tamtej pory przewijała się ona przez moje Erasmusowe życie.
- Bleeding love. Leciała non stop w radiu podczas naszej wycieczki do Polis. A wracając z Polis zastanawiałam się z Hilmim, jakie dokładnie są to słowa. Początkowo wydawało się nam że to "breathing love". Nooo prawie ;)
- Apologize. Też kojarzy mi się z Hilmim. leciała często w radiu jak jeździliśmy po Nikozji. A że on był mało internetowy to ściągnęłam i mu wysłałam.
- We gonna feel it. I znowu Hilmi i radio w aucie. Tą piosenkę nawet miałam ustawioną jako dzwonek na Cyprze ;)
- American Pie. Piosenka Liny. Słuchała jej chyba milion razy dziennie. Wtedy już miałam jej dosyć, ale teraz słucham z przyjemnością ;)
- Summer of 69. Usłyszałam ją już jakoś pod koniec mojego pobytu na Cyprze, w moim barze. Wsłuchując się wtedy w słowa "Those were the best days of my life..." prawie się popłakałam.
- John Legend. W sumie to jego piosenki towarzyszyły mi dosłownie w ostatnich godzinach mojego pobytu na Cyprze. Czekając na przesiadkę w Wiedniu szukałam kolejnych piosenek tego wokalisty i wspominałam minione chwile...
- Reamonn. W aucie Kostasa, mojego kolegi z pracy, zawsze była płyta Reamonn. I leciała podczas każdej naszej wycieczki, w drodze powrotnej, kiedy za oknem było już ciemno, a my drzemaliśmy zmęczeni całym dniem łażenia.

zapach.
jeśli chodzi o perfumy, to Christina Aquilera. Kupiłam je tuż po moim występie w reklamie euro na Cyprze. Kilka miesięcy temu przechodziłam koło stoiska z perfumami i je powąchałam... i nagle wszystkie wspomnienia powróciły, tak jakby ktoś puścił mi nagle film z setkami zdjęć...

sklepy.
Z Cyprem kojarzy mi się przede wszystkim Bershka. W sumie tam odwiedziłam ten sklep po raz pierwszy. I polubiłam.

filmy.
Moje Wielkie Greckie Wesele. oglądałam go już dużo wcześniej, ale na Cyprze nabrał nowego znaczenia - bo żyjąc wśród greckiej społeczności niektóre sceny nabrały nowego znaczenia ;)

kawa.
Frappe. czyli kawa mrożona. Za każdym razem kiedy ją popijam, mam przed oczami uczelnianą kafeterię, półlitrowe kubki po coca-coli, dwie słomki i panią która już wiedziała, że lubię 'sweet'.

słowa.
A dokładniej może akcent. Z Erasmusem zawsze chyba kojarzyć mi się będzie francuski akcent, który w większości przypadków osób francuskojęzycznych jest nie do zabicia. Moi Belgowie, Jean-Marie czy Jeremy są tego najlepszym przykładem.
Nie można zapomnieć także o greckojęzycznej wymianie angielskiego (nie wiem czy to poprawnie ale mam nadzieję że rozumiecie ;)).

Ach, te wspomnienia... ciągle żywe, mimo że od mojego powrotu minęło już 1,5 roku, a od wyjazdu - prawie 2 lata...