dobry rok....
- powitałam go w wyśmienitym towarzystwie Erasmusów. Północ wybiła dwa razy - po cypryjsku i po polsku. I w ogóle ta noc była z jednej strony iście międzynarodowa, a z drugiej - bardzo polska!
- pierwsze 1,5 miesiąca było mi dane spędzić jeszcze na Cyprze. Żegnałam wszystkich wyjeżdżających przyjaciół i witałam świeżynki Erasmusowe. W końcu pożegnano mnie...
- Polska przywitała mnie co prawda nie tak jak chciałam (liczyłam na biały śnieżek i temperaturę -5), ale od razu miałam okazję śpiewać do 4 rano i imprezować
- ostatni semestr spędzony w Łodzi okazał się dużo ciekawszy niż te wcześniejsze. Dużo imprez, nowi znajomi (a wśród nich Erasmusi), praca zawodowa... i ta licencjacka też ;)
- zaczęłam aktywnie spędzać czas - weekendami można mnie było spotkać praktycznie w każdym zakątku Polski. Raz Wrocław, raz Warszawa, potem Kraków, Olsztyn, Sopot...
- zupełnie niespodziewanie dostałam propozycję pracy o jakiej od dawna myślałam. Wróciłam więc na stare śmieci do Radomska
- spełniłam swoje dziecięce marzenie i zaczęłam studia w Krakowie. Moje wyobrażenia o tym miejscu się sprawdziły - Kraków jest magiczny! Szczególnie jak się ma w grupie takich świetnych ludzi!
- mimo wyjazdu z Łodzi kontakt z ludźmi stamtąd wciąż jest świetny. A imprezy jeszcze fajniejsze niż wcześniej ;)
- udało mi się spotkać z kilkoma osobami poznanymi na Cyprze - nie tylko polską ekipą, ale też Kostasem czy moimi Belgami,
- jestem zadowolona z mojej pracy i to co robię sprawia mi dużą satysfakcję!