poniedziałek, 4 maja 2009

Erasmusowo

W środę po pracy wsiadłam w pociąg do Warszawy i po 2,5 godzinie podróży poczułam powiew Erasmusa - a to za sprawą spotkania z Olą i Marysią, z którymi studiowałam na Cyprze.
Kolejną porcję - i to porządną - erasmusowego życia miałam za kilkanaście godzin, weekend majowy spędziłam bowiem w Wilnie, w odwiedzinach u Magdaleny.

I tutaj dygresja: bloga Magdy zaczęłam czytać nie pamiętam kiedy. Nie jestem nawet pewna czy to ja trafiłam pierwsza do niej, czy może ona do mnie. W każdym razie po jakimś czasie czytania się nawzajem postanowiłyśmy się spotkać. To było w ostatnim tygodniu mojego pobytu w Łodzi. No i nie mogłyśmy się nagadać! Uzupełniałyśmy nawzajem informacje wyczytane z bloga, co chwilę sobie przytakiwałyśmy i się śmiałyśmy. Tak spotkać udało nam się jeszcze kilka razy, a potem ona wyjechała na Erasmusa. A ja się na niego wprosiłam, chociaż podobno sama mnie zaprosiła ;)

No więc pojawiłam się w Wilnie. I od razu poczułam się tam 'jak w domu'. Erasmusowy klimat czuć było z każdej strony. Życie w akademiku, studenci z różnych zakątków Europy i świata, rozmowy o wszystkim i o niczym po angielsku, imprezy...

To wszystko okraszone bezchmurnym niebem, mocno grzejącym słońcem i przepięknymi zakątkami Wilna. Dodatkowo w sobotę w Wilnie były Dni Muzyki - ulice pełne były zespołów grających przeróżną muzykę na przeróżnych instrumentach. A my spacerowaliśmy, przystawaliśmy przy co ciekawszych artystach, cykaliśmy fotki i szliśmy dalej.

Dodatkowo 'atrakcją' wyjazdu była możliwość spotkania z moimi cypryjskimi współlokatorami, Arturasem i Vytisem. Ostatni raz widziałam ich w lutym 2008! Mimo upływu czasu wspomnienia z naszego Erasmusa wciąż były żywe i przegadaliśmy godziny wspominając stare dzieje i opowiadając sobie o tym, co dzieje się w naszym życiu teraz.

Poza tym okazało się, że na świecie istnieją jeszcze takie pozytywnie zakręcone wariatki jak ja. I właśnie u nich miałam przyjemność nocować ;) aż boję się pomyśleć co by się działo na Erasmusie, gdybyśmy były na nim w trójkę - inni studenci by chyba tego długo nie wytrzymali ;)

Ach to erasmusowe życie... brakuje mi go czasem! Szczególnie po tak cudownym weekendzie jak ten w Wilnie. Dzięki dziewczyny za tak serdeczne przyjęcie, polecam się na przyszłość :)

Więcej fotek tutaj!