A druga fotka... z wycieczki do Polis. Strasznie naturalna ;) I kto by pomyślał że grudniowe słońce może tak razić w oczy ;) Bardzo ją lubię. Za nasze minki i za tą zieleń w tle...EDIT: a dzisiaj w nocy śniło mi się że byłam na Cyprze i pływałam w morzu, które było niesamowicie ciepłe i przyjemne...
poniedziałek, 31 marca 2008
Wspominamy...
Wygrzebałam parę dni temu zdjęcie zrobione na samym początku mojego Erasmusa. Pierwsze dni pobytu na Cyprze, poznawanie siebie nawzajem i całej okolicy... gorące dni, ciepłe wieczory, tylko my... i nasze laptopy :) Internet tylko na balkonie i tylko czasami. Integracja... żarty, wcinanie ciastek...Ech, to były piękne chwile... tęsknię za tym...
poniedziałek, 24 marca 2008
Wielkanocne nudy
Sama już nie wiem czy Święta które teraz mamy to Wielkanoc czy może Boże Narodzenie, szczególnie że przecież Boże Narodzenie spędzałam w temperaturze ok. 20 stopni i o śniegu mogłam wtedy tylko pomarzyć. Teraz za to mogę tylko pomarzyć o słoneczku i cieple. A na Cyprze... na Cyprze prawie lato, przynajmniej taka informację dostałam od Yiannisa dzisiaj rano. No wspaniale! :)
Wycieczka po Polsce zakończyła się w piątkowy wieczór, przynajmniej dla mnie, bo Kostas w sobotę zwiedzał jeszcze Warszawę.
We wtorek, tak jak pisałam, zwiedzaliśmy Wielkopolskę. Najpierw zapoznaliśmy się z diabłem Borutą w Łęczycy, potem nadszedł czas na Słowian i ich osady w Biskupinie. Kolejną atrakcją była wizyta w barze mlecznym w Poznaniu (a co, niech wie że można się najeść nie tylko w restauracji ;)) i pijalni czekolady (takiej pysznej jeszcze nigdy nie piłam!!). Wróciliśmy do Łodzi koło 23.00 a rano znowu pobudka wcześnie i kolejna wyprawa - tym razem do Krakowa.
Po drodze odwiedziliśmy Jasną Górę i jechaliśmy Szlakiem Orlich Gniazd. Zdobyliśmy zamek w Olsztynie, okrążyliśmy ten w Podzamczu, przejeżdżaliśmy też przez Pieskową Skałę i Ojców. Szczególnie zamek w Podzamczu zrobił na nim ogromne wrażenie, szkoda tylko że był zamknięty i nie mogliśmy wejść do środka.
Przygoda z Krakowem zaczęła się od poszukiwania hotelu w którym mieliśmy spać. Kiedy już tam dotarliśmy postanowiliśmy chwilę się przespać. Chwila zamieniła się w 3 godziny, obudziłam się po 23.00 i już byliśmy blisko podjęcia decyzji o pójściu spać dalej, jakoś się jednak przebudziliśmy i "Kraków by night" został zaliczony.
Czwartek spędziliśmy w całości w okolicy Starego Miasta. Przejechaliśmy się nawet dorożką, a pan dorożkarz opowiadał nam historie mijanych budynków. Potem zwiedzaliśmy Wawel i odwiedziliśmy kilka przytulnych knajpek na rynku i w okolicach. W wieczorem trafiliśmy do pubu z muzyką na żywo. Wokalistka miała świetny głos i śpiewała znane piosenki w ciekawych aranżacjach, więc spędziliśmy milo czas.
W piątek czekał na nas Oświęcim. Wcześniej byłam tam tylko raz, kilka lat temu. Tym razem miejsce to zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie, może dlatego że jestem starsza i wiem więcej o tym co tam sie wydarzyło. W drodze opowiedziałam Kostasowi to, co sama wiedziałam, a potem mogliśmy to wszystko obejrzeć. I tu słowa były już niepotrzebne...
W drodze powrotnej mieliśmy przygodę z policją, która zatrzymała nas za nieznaczne przekroczenie prędkości. Policjanci po angielsku potrafili powiedzieć tylko "Radar control" (chociaż może wyszło im to zupełnie przypadkiem). Miał być mandat 200 zł, w końcu jednak udało mi się jakoś przekonać ich, że pouczenie wystarczy (bo nawet nie mamy przy sobie 200, bo już wracamy do domu z dłuuugiej wycieczki po Polsce, bo jest Wielkanoc, bo...). Zamiast mandatu policjant stwierdził żeby Kostas postawił mi dobrą kolację ;)
No ale tak się złożyło że jak na razie to ja mu postawiłam kolację bo moja mama przygotowała wyżerkę u mnie w domu. Jedyny problem był taki, że moi rodzice nie znają słowa po angielsku ;) tak jak się spodziewałam tata gadał do Kostasa po niemiecku (chociaż akurat on niemieckiego nie zna). Było wesoło ;)
Ogólnie Polska wywarła na nim pozytywne wrażenie, chociaż pogoda mogłaby być ciut lepsza ;) Kolejna wizyta już zaplanowana - odwiedzimy góry, Wieliczkę, potem Mazury i wybrzeże. Kiedy to będzie - jeszcze nie wiem ;)
wtorek, 18 marca 2008
Kostas w Polsce, część I
Wczoraj do miasta Łodzi przybył słynny cypryjski producent filmowy Kostas M. Komitet powitalny w składzie Ola i ja stanął na wysokości zadania i z dumą pokazywał ciekawsze zakątki Łodzi i okolic. I tak spróbowaliśmy pizzy zbójnickiej, napadliśmy manufakturowe literki, widzieliśmy łagiewnickie pingwiny i kaczuchy, narobiliśmy sobie obciachu w hotelu, zwiedziliśmy ciekawe toalety w Lizard King i Łodzi Kaliskiej. Kostas wyczytał gdzieś że w Polsce należy zostawiać napiwki w wysokości 10% rachunku. Niestety o napiwkach chyba nic nie słyszała kelnerka z LK ;)
Na koniec chciałyśmy wsadzić Kostasa na rikszę, ale okazało się że taksówka wyjdzie taniej. Za taksówką przemawiała jeszcze temperatura podczas jazdy ;)
A za chwilkę Tum, Łęczyca, Biskupin, Gniezno, Poznań - plan napięty ale mamy czas. Tylko ten padający za oknem śnieg z deszczem jakoś nie pasuje do całego harmonogramu...
Ps. Kostas ćwiczy swój polski przed piątkową kolacją z moimi rodzicami, którzy po angielsku umieją chyba tylko "Hapi niu jer". Jak mu idzie możecie zobaczyć w GALERII ;)
A za chwilkę Tum, Łęczyca, Biskupin, Gniezno, Poznań - plan napięty ale mamy czas. Tylko ten padający za oknem śnieg z deszczem jakoś nie pasuje do całego harmonogramu...
Ps. Kostas ćwiczy swój polski przed piątkową kolacją z moimi rodzicami, którzy po angielsku umieją chyba tylko "Hapi niu jer". Jak mu idzie możecie zobaczyć w GALERII ;)
sobota, 15 marca 2008
Ciekawy tydzień się zapowiada!
Z rajskiej wyspy wróciłam już ponad miesiąc temu. Czasem jak sobie myślę o pogodzie i znajomych, którzy tam są, to robi mi się naprawdę smutno i chciałabym się tam znaleźć. Ale z drugiej strony - moja erasmusowa familia przecież stamtąd wyjechała, podobnie jak większość Erasmusów. Chciałoby się nawet napisać:
"To już minęło, ten klimat, ten luz,
ci wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już.."
ci wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już.."
Ale, ale, od kilku dni w Polsce jest Kostas, barman z New Division, jeden z najsympatyczniejszych Cypryjczyków jakich poznałam. Do poniedziałku jest w Szczecinie na zawodach strzelniczych, od poniedziałku ma natomiast zamiar zwiedzać Polskę. Ponieważ znajomych parę ma - wszak w New Division pracowało kilka Polek ;) wszystko już prawie zaplanowane. W poniedziałek Kostas przyjeżdża do Łodzi, razem z Olą pokazujemy mu nasze miasto. We wtorek najprawdopodobniej pojedziemy do Poznania lub gdzieś w tamte rejony. W środę natomiast ja, Kostas i Magda (którą ja znam tylko przez internet bo ona pracowała tam przede mną) jedziemy do Krakowa na 3 dni. Hotel już zarezerwowany, spotkamy się nawet z moimi dzikimi dziewczynami :) A w drodze powrotnej moja mama zaprasza na polskie jedzonko - bigos i te sprawy ;) (Nawet stwierdziłyśmy z mamą że babci można przedstawić Kostasa jako mojego chłopaka, obawiam się tylko że babcia mogłaby żartu nie zrozumieć i prędzej dostałaby zawału serca ;))
W każdym razie - zapowiada się ciekawy przedświąteczny tydzień w miłym cypryjskim gronie. Szkoda mi tylko Kostaska bo nasza pogoda go nie rozpieszcza - może w przyszłym tygodniu będzie ładniej??
No nic, kończę już, lecę do sklepu a potem biorę się za pisanie pracy - muszę dzisiaj i jutro ostro przysiąść bo w przyszłym tygodniu nie będę miała na to ani sekundy czasu.
W każdym razie - zapowiada się ciekawy przedświąteczny tydzień w miłym cypryjskim gronie. Szkoda mi tylko Kostaska bo nasza pogoda go nie rozpieszcza - może w przyszłym tygodniu będzie ładniej??
No nic, kończę już, lecę do sklepu a potem biorę się za pisanie pracy - muszę dzisiaj i jutro ostro przysiąść bo w przyszłym tygodniu nie będę miała na to ani sekundy czasu.
piątek, 7 marca 2008
Moje "naj"...
Podczas moich podróży po rajskiej wyspie wielokrotnie zachwycałam się nowymi miejscami. Każde z nich było inne, wyjątkowe i jeszcze piękniejsze od tego zobaczonego wcześniej. Ale tak naprawdę nie wiem, które zasługuje na miano tego "naj". Bo naprawdę trudno je ze sobą porównywać. Chciałam Wam tutaj pokazać tylko kilka z tych miejsc, które mnie naprawdę zachwyciły i które jeszcze kiedyś odwiedzę. Póki co pozostają mi zdjęcia i wspomnienia... Lista stworzona w kolejności przypadkowej... oceńcie to piękno sami:
Nissi Beach w Agia NapaChyba najbardziej rozpoznawalna plaża na Cyprze, a to dzięki wysepce. Piękny kolor wody, złocisty piasek, "dzika" wysepka, mnóstwo atrakcji w okolicy... Tylko w sezonie to raczej tam się nie da szpilki wcisnąć ;) w każdym razie zachwyciłam się tym miejscem od pierwszego wejrzenia.
Golden Beach na Półwyspie KarpazZupełne przeciwieństwo Nissi Beach - cisza, spokój, na całej plaży pustki... a to wszystko ze względu na położenie - Golden Beach jest na samym końcu cypelka, na północy Cypru. Nawet w pełni sezonu można tam poczuć się jak na końcu świata :) plaża szeroka, czysta i po prostu piękna...
Kyrenia
Malownicza miejscowość położona po stronie tureckiej. Piękny port, fort który znajduje się tuż obok, przytulne uliczki, niesamowity klimat... i atrakcje w okolicy: gotyckie opactwo Bellapais i zamek St. Hilarion (podobno to na nim wzorowano zamek z "Królewny Śnieżki"), obydwa z przepięknymi widokami na okolicę... miejsce niezwykle romantyczne, takie w którym można się naprawdę zakochać...
Polis
Samo Polis jest mała miejscowością wypoczynkową, po sezonie raczej martwą. Ale Łaźnie Afrodyty i widoki które można podziwiać w okolicy zasługują na szczególne uznanie... Spacerując tam co chwilę stawałam i zachwycałam się widokami, oczami wyobraźni już widziałam siebie mieszkającą właśnie tam... Morze i góry koło siebie, do tego piękna zieleń na początku grudnia.. Niesamowicie piękne miejsce, nawet zdjęcia (choć są wspaniałe) nie oddają wszystkiego...
Góry Troodos
Zimy w tych górach nie widziałam, za to będąc tam w styczniu miałam okazję podziwiać jesień i wiosnę jednocześnie. Ciekawscy odnajdą to, co nam pokazał Kostas - ukryte gdzieś stare mosty. Poza tym jest tam wiele ciekawych klasztorów, a także malowniczych wiosek, w których czas się zatrzymał....
Dzika plaża na półwyspie Karpaz
W sumie to nie wiem jak nazwać to miejsce bo trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem. W każdym razie miejsce to zachwyciło mnie swoją naturalnością. To miejsce rzadko jest zapewne odwiedzane przez ludzi, co nadaje mu pewien niesamowity klimat... Woda zdziałała tam cuda - nie tylko pięknie wyrzeźbniła skały, ale również przyniosła wiele "prezentów"...
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wielu miejsc jeszcze nie zobaczyłam i na pewno w wielu się jeszcze zakocham... i tylko na to czekam :):)
A więcej cypryjskich widoków w GALERII.
Które miejsca podobają się Wam najbardziej?
czwartek, 6 marca 2008
Praaaaaca
Juliusz Cezar to miał gest - podarował Kleopatrze Cypr w prezencie. Też bym chciała być taką Kleopatrą, przynajmniej w tym momencie ;)
Zaczęłam pisać moją pracę licencjacką (dla niewtajemniczonych - pisze o konflikcie na Cyprze). Przez to Cypr siedzi w mojej głowie jeszcze częściej niż przedtem - o ile to w ogóle możliwe ;) dzisiaj nawet myśląc o tej pracy i o samym Cyprze tak się zagapiłam, że wysiadłam z tramwaju o dwa przystanki za wcześnie. Piętnastominutowy spacerek w wiosennej kurtce, butach na obcasie pośród zamarzniętych kałuż nie był może szczytem moich marzeń i na pewno nie przypominał spaceru po rajskiej wyspie, ale w sumie nie było tak źle.
Aha, news z Cypru: można się już opalać....
No nic, idę śnić o rajskiej wyspie. Kurcze, coś zaniedbuję bloga ostatnio... obiecuję że się poprawię!
Zaczęłam pisać moją pracę licencjacką (dla niewtajemniczonych - pisze o konflikcie na Cyprze). Przez to Cypr siedzi w mojej głowie jeszcze częściej niż przedtem - o ile to w ogóle możliwe ;) dzisiaj nawet myśląc o tej pracy i o samym Cyprze tak się zagapiłam, że wysiadłam z tramwaju o dwa przystanki za wcześnie. Piętnastominutowy spacerek w wiosennej kurtce, butach na obcasie pośród zamarzniętych kałuż nie był może szczytem moich marzeń i na pewno nie przypominał spaceru po rajskiej wyspie, ale w sumie nie było tak źle.
Aha, news z Cypru: można się już opalać....
No nic, idę śnić o rajskiej wyspie. Kurcze, coś zaniedbuję bloga ostatnio... obiecuję że się poprawię!
Subskrybuj:
Posty (Atom)