czwartek, 6 marca 2008

Praaaaaca

Juliusz Cezar to miał gest - podarował Kleopatrze Cypr w prezencie. Też bym chciała być taką Kleopatrą, przynajmniej w tym momencie ;)

Zaczęłam pisać moją pracę licencjacką (dla niewtajemniczonych - pisze o konflikcie na Cyprze). Przez to Cypr siedzi w mojej głowie jeszcze częściej niż przedtem - o ile to w ogóle możliwe ;) dzisiaj nawet myśląc o tej pracy i o samym Cyprze tak się zagapiłam, że wysiadłam z tramwaju o dwa przystanki za wcześnie. Piętnastominutowy spacerek w wiosennej kurtce, butach na obcasie pośród zamarzniętych kałuż nie był może szczytem moich marzeń i na pewno nie przypominał spaceru po rajskiej wyspie, ale w sumie nie było tak źle.

Aha, news z Cypru: można się już opalać....

No nic, idę śnić o rajskiej wyspie. Kurcze, coś zaniedbuję bloga ostatnio... obiecuję że się poprawię!

2 komentarze:

  1. Cóż za ekstremalność, w taką pogodę w wiosennej kurtce. Ja bym się nie odważyła ;P Może u Ciebie cieplej niż w Wawie. Dziś mi prawie głowę oderwało, a w rękawiczkach ręce marzły :(

    OdpowiedzUsuń
  2. noo w sumie ta kurtka na Cyprze służyła mi za zimową :)
    zimno było ale nie tak bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń