poniedziałek, 22 października 2007

Po weekendzie

Tyle rzeczy powinnam opisać że aż nie wiem od czego zacząć... dlatego najlepiej będzie jak zacznę od początku, tzn. od mojej nowej pracy którą rozpoczęłam w piątkowy wieczór.
Zacznę może od tego, że klub w którym pracuję prezentuje się naprawdę fajnie, spodziewałam się czegoś raczej podrzędnego (w sumie to nie wiem czemu), zobaczyłam natomiast klub który z wyglądu ocenić mogę na 5. Postawili mnie za barem, w locie mój sąsiad o imieniu Amir (z Iranu) powiedział mi najpopularniejsze drinki oraz ich ceny i zagonił mnie do roboty czyli do ogarnięcia swojego miejsca pracy. Pierwsi ludzie zaczęli schodzić się koło 24.00. Pracy nie miałam za dużo, bo większość ludzi kierowała się do barmanów stojących z brzegu baru a ja byłam w środku. Mimo to dorobiłam się swojego własnego adoratora który podrywał mnie w przerwach kiedy to nie całował się ze swoją dziewczyną. Więc spoooko. A wtedy kiedy ja miałam przerwy w obsłudze klientów bujałam się w rytm muzyki (R'n'B) i było naprawdę sympatycznie! Przed pójściem tam miałam wątpliwości co do tego czy dobrze robię pracując tam ale teraz jestem pewna że bycie barmanką to fajna sprawa i czekam na kolejny piątek który tam spędzę ;)

W sobotę przez większość dnia się obijałam a wieczorem udałam się na mojej czerwonej rakiecie do pracy. Uzbrojona w mapę Nikozji gnałam z zawrotną prędkością do miejsca przeznaczenia czyli do New Division. Niestety - ciągle zapominam o dwóch rzeczach: po 1: że Cypr pełen jest wzniesień co wiąże się z tym, że moja droga gdziekolwiek polega na wjeżdżaniu pod górkę lub zjeżdżaniu z niej; po 2: ponieważ tutaj chyba 90% ludzi jeździ autami jazda na rowerze nie należy do najprzyjemniejszych. No ale jakoś dałam radę - droga do pracy na rowerze zajmuje mi jakieś 25 min.

Wczoraj natomiast miałam chyba jeden ze swoich szczęśliwych dni. Przynajmniej pod względem zaoszczędzonych pieniędzy. Mogłam wydać jakieś 10 - 12 funtów na taksówki do pracy i z powrotem (bo nie chciało mi się pedałować na rowerze). Okazało się jednak, że do centrum (a dokładniej - do Ambasady Polski gdzie byłam na wyborach) podwieźli mnie znajomi z Polski, do domu natomiast odwiózł mnie szef. A jeszcze między ambasadą a pracą weszłam sobie do jednej knajpki żeby coś przekąsić na szybko. Zamówiłam frytki zapiekane w serze i Redbulla, jak przyszło do płacenia to sie okazało że wszystko jest za darmo bo akurat mają otwarcie ;)

A dzisiaj... dzisiaj udałam się na moje pierwsze wagary na Cyprze bo jakoś nie chciało mi się czekać 1,5 godziny na uczelni. W zamian udałam się na zakupy. I wiecie co... przeliczając ceny ciuchów na złotówki one są drogie. Ale jak się okazuje że za jedną noc pracy mogę sobie kupić adidasy firmy NIKE albo firmowy płaszczyk na zimę - to oznacza że albo naprawdę sporo zarabiam albo nie jest tu tak drogo ;) w każdym razie już wiem na co wydam następną zarobioną kasę ;) mam też ochotę na jakieś fajne kozaczki ale nie można mieć wszystkiego naraz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz