czwartek, 7 lutego 2008

Gramy u siebie, Polacy gramy u siebie!!

I po meczu! Ponieważ na piłce nożnej sie nie znam, nie będę opisywać obejrzanych akcji - ten kogo to interesowało pewnie oglądał mecz w TV. Najważniejszy dla mnie jest wynik - 2:0 dla Polski, i ta cała otoczka...Przyozdabianie twarzy w barwy narodowe rozpoczęło się w domu. Ponieważ jednak z częścią osób mieliśmy spotkać się na miejscu - wzięłam cały sprzęt na stadion. Już przy wejściu czekała nas przemiła niespodzianka - jak sie bowiem okazało - wstęp był za darmo, chociaż wcześniej słyszałam o biletach po 8 i 15 euro. Po wejściu wzięłam się za malowanie twarzy znajomego. Nagle wokół zebrało się mnóstwo Polaków, którzy również prosili mnie o to samo. I tak czas przed rozpoczęciem spotkania spędziłam właśnie na malowaniu twarzy różnym ludziom. Niektórzy nawet wrzucili "co łaska" do mojej kieszeni, więc na koniec okazało się że wyszłam na czysto - zakup farb zwrócił się nawet z małą nawiązką ;)Ogólnie na stadionie czułam się jak w Polsce. Polaków było bardzo dużo (wp.pl podaje że ok. 1000), ludzie mieli szaliki, czapki, polskie koszulki, flagi i inne rekwizyty. Oczywiście większości osób towarzyszyły piwa oraz nieodzowna polska "kwiecista" mowa. Początkowo schodząc po schodach z przyzwyczajenia chciałam mówić "Excuse me", ale potem jakoś się przestawiłam na polską mowę.
Oczywiście śpiewaliśmy, krzyczeliśmy, klaskaliśmy i machaliśmy czym się dało. Mnie osobiście najbardziej podobał się okrzyk "Gramy u siebie" - no taaaak, w sumie skoro tylu nas jest na Cyprze to prawie jak u siebie ;)

Oto co na temat kibiców pisze WP:
Podobnie jak cztery dni temu w Pafos, tak i w Larnace atmosferę na trybunach tworzyli tylko polscy kibice. Na trybunach stadionu zasiadło ok. tysiąc mieszkających na stałe na Cyprze fanów reprezentacji. Na ogrodzeniu zawisły biało-czerwone flagi z nazwami polskich miast, jak Olsztyna, Bielsko-Białej, Gdyni, Mysłowic czy Łodzi. Przez cały mecz na stadionie rozbrzmiewały polskie śpiewy. Po golu w szóstej minucie co chwila słychać było "Jeszcze jeden", potem "Polacy gramy u siebie", "Jesteśmy z wami" i "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone". Po drugiej bramce w niebo wystrzeliła raca. A po meczu kibice odwdzięczyli piłkarzom się gromkim "Dziękujemy".
Podsumowując: pomimo tego że przegapiłam drugą bramkę (bo akurat robiłam jakieś zdjęcia :P) i obronę karnego (bo chyba również robiłam zdjęcia :P), nie wiedziałam kto strzela bramki (bo nie było żadnego komentatora ani telebimu żeby oglądać mecz ;)), to wieczór należał do udanych. Szczególnie że "za udział w meczu reprezentacji na wyjedzie należy się respect" - prawda Jacku? :)

A więcej zdjęć na zawsze TUTAJ!

2 komentarze:

  1. hehe no pewnie wielk respect ze bylas na meczu reprezentacji na wyjezdzie:) Szacun :D

    OdpowiedzUsuń