poniedziałek, 11 lutego 2008

Deszczowy koniec

Niesamowite.
Na kilkanascie godzin przed opuszczeniem Cypru, rajska wyspa uraczyla mnie najwiekszym i najdluzszym deszczem w historii mojego pobytu tutaj.
Siedze wlasnie w bibliotece i slysze kazda uderzajaca o dach krople.
Czyzby caly Cypr plakal ze juz wyjezdzam? :)
Wczorajsza impreza byla na szczescie duzo radosniejsza niz myslalam. Jak sie okazalo - sporo osob jednak zobacze, a niektorych to calkiem niedlugo, bo mozliwe ze juz w marcu. Od razu jakos tak lepiej :)
Mimo wszystko jednak jakos tak mi smutno. Melancholijnie. Wiele tu przezylam, wiele zobaczylam, poznalam wspanialych ludzi, nabylam nowe umiejetnosci i zmienilam sie, chyba nawet bardzo. Ale o tym kiedy indziej. Bo teraz juz musze uciekac, czeka mnie jeszcze pare spotkan z ludzmi, ostatnie zakupy, pakowanie i sprzatanie...

2 komentarze:

  1. Mówię Ci Przepiórko, jak czytam sobie Twoje ostatnie wpisy to dokładnie wiem jak się czujesz ! Kurde ! Szkoda ! Trzymaj się i pamiętaj, że czekamy tu na Ciebie ! ;**************

    OdpowiedzUsuń
  2. Agataaaaaaa a czy wy nie możecie po prostu przyjechać na Cypr i będziemy się tam razem smażyć na słoneczku, imprezować i żyć beztrosko?????

    OdpowiedzUsuń