poniedziałek, 21 lipca 2008

Cyprusowo wciąż!

Pierwszy tydzień pracy zleciał w miarę szybko, nawet biorąc pod uwagę fakt, że czasem strasznie się nudziłam. Chociaż patrząc na dzień dzisiejszy, to ten tydzień będzie jeszcze gorszy – bo opiera się praktycznie wyłącznie na obserwacji tego co się dzieje. Przypatruję się obsłudze klientów w różnych działach. Czasem zdarza mi się coś skserować, coś podać, ale zazwyczaj po prostu siedzę i słucham. I patrzę na czas w telefonie. Ale z każdym dniem jestem bliżej 1 sierpnia, a wtedy zacznie się prawdziwa praca. Już się nie mogę doczekać! Czyżbym miała zadatki na pracoholika? :)
W weekend odwiedziłam Monikę, którą poznałam w zeszłym roku będąc na koloniach w Poddąbiu (dla tych którzy nie wiedzą – nie, nie byłam tam uczestnikiem, Monika też nie – byłyśmy dzielnymi paniami wychowawczyniami ;)). Nasze rozmowy toczyły się wokół wspomnień z kolonii, pracy, przyszłości, studiów i Cypru. No właśnie – ten temat ostatnio często jest na moich ustach. Zresztą tak naprawdę mówię o nim i myślę już jakiś rok, od momentu kiedy zdecydowałam się na wyjazd tam. W żorskiej alei znalazł się i Cypr ;)
W każdym razie – to naprawdę niesamowite, że pomimo upływu czasu wciąż jest we mnie tyle wspomnień i tyle opisów tego, co tam przeżyłam. Chociaż tak naprawdę nawet jakbym mówiła miesiąc bez przerwy, to pewnie nie udałoby mi się do końca oddać klimatu tego, w czym uczestniczyłam. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że 5 miesięcy po powrocie (jak ten czas szybko leci!! Dopiero co przechodziłam odprawę na lotnisku w Larnace, ryczałam jak bóbr w samolocie i spędziłam chyba setki godzin na lotnisku w Wiedniu, a potem wlokłam się pociągiem do domu) wciąż mam doskonały kontakt z większością Erasmusów. Prawdę mówiąc zawdzięczam do facebookowi, na którym zarejestrowani są prawie wszyscy. Wystarczy tylko zrobić KLIK i już znajduję się na stronie Emmi, Liny, Vytisa czy Hilmiego, mogę obejrzeć ich ostatnie dodane zdjęcia, zobaczyć jakie mają plany na najbliższe dni albo co właśnie robili. Kolejny KLIK – i piszę im na ich ścianie kilka ciepłych słów, składam urodzinowe życzenia albo komentuję opis. KLIK KLIK – i staję się ich internetowym właścicielem ;)
No ale na szczęście między nami istnieje nie tylko kontakt internetowy. W najbliższy piątek bowiem mamy mini spotkanie w Warszawie. Chociaż właściwie to wcale nie będzie ono takie mini ;) Ola, Marysia, Filip, Michał, Łukasz, ja, Kristalla (Cypryjka, dziewczyna Michała) i Shadi (kolega Łukasza), może Adam – ta noc będzie należała tylko do nas! Poza tym mam zaproszenie do Francji, z którego bardzo chciałabym kiedyś skorzystać, zawsze mogę też wpaść na Litwę, do Danii, Anglii, Belgii czy przede wszystkim – na Cypr. Przydałby się tylko jeszcze czas i pieniądze ;)

ps. A tak zupełnie na koniec, poza tematem. Byłam dzisiaj na siłowni. Pierwszy raz od stu lat. Pierwszy raz zajął się mną trener. Pierwszy raz zmachałam się tak, że obawiam się jutrzejszego poranka. W każdym razie czuję, że ten wycisk zaowocuje, dlatego w środę oddaję się w ręce trenera Marka po raz drugi :) a jutro i w czwartek rower – radomszczańskie życie chyba wyjdzie mi na dobre ;)

6 komentarzy:

  1. Spostrzeżenie jest takie. Życie uczestników programu Erasmus dzieli się na trzy etapy:
    - to co było przed,
    - erasmusowy wyjazd,
    - to co jest po (czyli teraźniejszość).
    I z tej perspektywy, Erasmus, mimo że to okres najkrótszy w życiu, jest dla nas najważniejszy. Najbardziej pamiętny. Niepowtarzalny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się Kasiu, że cały czas myślisz o Cyprze... Trudno jest wrócić "z daleka", gdzie było lepiej, bardzo dużo się działo... Teraz przechodzę to samo, bo minął rok od Stanów. Jak ten czas zapierdziela:P Rozmawialysmy zresztą o tym:P
    buziaki dla Ciebie!
    kiedy będziesz w Łodzi:>hmmm?

    OdpowiedzUsuń
  3. ojj pędzi strasznie!! tylko jakoś w pracy się wlecze :P
    w łodzi będę w sierpniu jakoś, w drugi albo trzeci weekend :) dam ci wcześniej znać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ostatnio malo erasmusowo ejst u mnie

    :-(

    OdpowiedzUsuń