piątek, 18 lipca 2008

Erasmusowo raz jeszcze

W jednej chwili coś ścisnęło mnie w gardle. Oczy się same zaszkliły... wystarczyło że przeczytałam kilka zdań. Kilka zdań, które momentalnie przypomniały mi te 139 dni, które spędziłam na Cyprze. Wszystko za sprawą blogowicza Hensa, który spędził rok na Erasmusie w Grecji. Czytam o jego odczuciach po powrocie, o wrażeniach... i naprawdę mam wrażenie że to jakby wyjęte z moich ust (chociaż on to zrobił ładniej ;))
To niewiarygodne, jak moja erasmusowa przygoda jest we mnie głęboko zakorzeniona. Jak bardzo mnie zmieniła, jak wiele pozwoliła mi odkryć - poznałam nie tylko nowych ludzi, nowe kultury, ale także samą siebie.
I tak mi teraz smutno, że to już wszystko minęło... że moje wakacyjne plany się nie udały i nie zobaczę Cypru... i nie spotkam się z ludźmi którzy tam teraz są lub zaraz będą... i że ten błogi czas lenistwa który tam miałam się już definitywnie skończył... to był naprawdę najwspanialszy okres w moim życiu. Taki okres, który się już nigdy nie powtórzy...

15 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalimera

    Zauważyłem Twojego bloga dużo wcześniej, kiedy byłem w Grecji. Znalazłem go chyba dlatego, że miałem też jechać na Cypr, więc byśmy się poznali. Czaami coś tam czytałem, sprawdzałem jak mogłoby być i oczywiście nie żałuję, że znalazłem się w Atenach i jako, że jesteś Erasmuską nie muszę pisać dlaczego. Ostatnio przeczytałem go całego.

    Dodam Ciebie do polecanych

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomnialem dodac

    efhalisto

    OdpowiedzUsuń
  4. Yiassou! Witam oficjalnie u mnie ;)
    Oczywiście rozumiem to że nie żałujesz, bo przecież sam wyjazd na Erasmusa jest już niesamowitym przeżyciem, klimat tworzą ludzie, nie tylko miejsce. Ja zresztą chciałam najpierw jechać do Portugalii ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe ile osob naprawde pojechalo tam gdzie chcialo? Ja chcialam do Irladnii albo Danii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @ hens
    Możesz tylko żałować, że Katipe nie poznałeś;)
    Ja chciałem do FR i pojechałem do FR (na tę uczelnię, na którą chciałem).

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie, żałuję, jednach moich Erasmusów nie wymieniłbym.

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe Biazol, no tym tekstem to mnie zaskoczyłeś :D
    wiecie, zawsze możemy zrobić jakieś spotkanie Erasmusów - blogowiczów gdzieś w Polsce :)
    w końcu my też się Biazol nie znamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja zapraszam do siebie, w sensie cyberprzestrzeni blogowej oraz geograficznej lokalizacji.

    OdpowiedzUsuń
  10. oo :D a skąd Ty jesteś? ja bardzo chętnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewna miejscowość 30 km na zach od wawy. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Obawiam się, że na takim spotkaniu każdy by chciał opowiadać o swoich doświadczeniach, a pozostali by go nie słuchali (bo trudno jest opowiedzieć cokolwiek, można opowiedzieć jedno zdarzenie, jeden typowy dzień, ale nie cały wyjazd). Wróciłem do PL i słyszałem: "Opowiadaj! Opowiadaj!". Ale co? Każdy miał własne przeżycia, trudne lub niemożliwe do oddania w słowach, ale łączy nas jedno - Erasmus.
    Pokazywałem ostatnio zdjęcia z wyjazdu w domu. Szwagier stwierdził, że ja tam tylko piłem i imprezowałem, a przecież to nieprawda. Po prostu w czasie spotkań/imprez robi się najwięcej zdjęć.

    PS No nie znamy i też żałuję;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hens - tak własnie myślałam że wawa albo okolice :)
    Biazol - niekoniecznie musi tak być, ponieważ wiele nas łączy (sam pobyt na Erasmusie i to że zdajemy sobie sprawę że niektórych rzeczy nie da się opisać) to rozmawialibyśmy o tym co było różne bądź śmieszne/ ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moze sie uda. Moje zdolnosci organizacyjne po Grecji nie istnieja, wiec nie podejmuje sie organizowania czegokolwiek :D

    OdpowiedzUsuń
  15. haha aż tak cię śródziemnomorski klimat rozleniwił? :D
    ja mogę się zająć organizowaniem ale póki co to brak mi wolnego weekendu, najwcześniejszy termin to wrzesień ;) w każdym razie będziemy w kontakcie :D

    OdpowiedzUsuń