wtorek, 10 lutego 2009

Czas płynie wciąż tak jak wąż...

Kto by pomyślał, że ten rok tak szybko minie... rok od mojego powrotu z Cypru. Niesamowite!
A ja wciąż mam w głowie tamte miejsca, ludzi, momenty... tylko czasem łapię się na tym, że muszę się dłużej pogłówkować żeby wygrzebać z pamięci jakieś słówko albo imię... wczoraj np. próbowałam przypomnieć sobie imię przystojniaka z Agia Napy który woził mnie skuterem. Już przez chwilę zwątpiłam w siebie, ale na szczęście dziura w pamięci jeszcze nie była taka duża.

Rok temu...
leniuchowałam na plaży...wcinałam szyszki...
bawiłam się z moimi ukochanymi długowłosymi mężczyznami z New Division...

Było ciepło, spokojnie i beztrosko. Kładłam się spać między 3.00 a 8.00, wstawałam nawet o 15.00..Każdą rzecz można było zrobić jutro, a pośpiech był raczej niewskazany.

Teraz właściwie wszystko jest inaczej. Zima za oknem, pogoń za kolejnym dniem, problemy mniejsze i większe. Codziennie niedosypianie i wymuszone wczesne chodzenie spać. Planowanie wszystkiego i wciąż pojawiające się nowe terminy.

To jak dwa zupełnie inne światy. Ale wiecie co... wiem, że nawet teraz Cypr nie byłby już dla mnie tym samym miejscem - to raz. I dwa - teraz to mi tu dobrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz